Bolało. Bolało jak cholera. Bo miałeś dzwonić, pamiętać, a tymczasem na komórce nie było żadnych nieodebranych połączeń ani esemesów - był tylko napis: „Nikt cię nie kocha."
To właśnie wtedy dowiedziałam się, że nie ma górnego progu ludzkich nieszczęść, po osiągnięciu którego człowiek zostaje cudownie skreślony z listy ofiar. Co tu ukrywać, miałam cichą nadzieję, że swój limit już wykorzystałam, a tymczasem doświadczałam najgorszego uczucia na świecie – traciłam coś z nie mojej winy.
To właśnie wtedy dowiedziałam się, że nie ma górnego progu ludzkich nieszczęść, po osiągnięciu którego człowiek zostaje cudownie skreślony z listy ofiar. Co tu ukrywać, miałam cichą nadzieję, że swój limit już wykorzystałam, a tymczasem doświadczałam najgorszego uczucia na świecie – traciłam coś z nie mojej winy.
Była połowa września. Reprezentacja Polski siatkarzy odniosła sukces na ME. Skąd wiedziałam? Nie to, żebym oglądała mecze - nie mogłam znieść tego szerokiego uśmiechu na Twojej twarzy w chwili, gdy ja usychałam z tęsknoty - po prostu trąbili o tym we wszystkich wiadomościach.
Korzystałam właśnie z przerwy w pracy, by w spokoju wypalić papierosa i oddać się uwielbionej przeze mnie ostatnio czynności –gdybaniu.
- Ładne dziewczyny nie powinny palić.
- Ładne dziewczyny nie palą bez powodu. - Odpowiedziałam nim zdążyłam zobaczyć autora tych słów.
- Michał? - Spytałam zaskoczona. Był ostatnią osobą, zaraz po Tobie, którą spodziewałam się tutaj zobaczyć.
- Ostrzegałem... - Westchnął i przysiadł obok mnie przy stoliku umieszczonym na tyłach kawiarni.. - O naiwna kobieto, w co ty się wpakowałaś?
- Wszyscy potrzebujemy kogoś, kto będzie tylko nasz. Wydawał się być...taki mój. - Wzruszyłam ramionami.
-Właśnie Olka. Wydawał się być, ale nigdy nie był. Najgorsze kłamstwa to te którymi karmimy samych siebie, a ty wiedziałaś przecież, że nie jest zdolny do poświęceń.
-Myślałam, że się zmienił. Wzór na szczęście miałam zajebisty, ale coś mi się przy obliczeniach pojebało. Po prostu nie byłam dla niego wystarczająca.- Roześmiałam się gorzko, bawiąc zapalniczką.
-I co teraz?
-Nie wiem Michał. Pewnie nic. Życie to nie film, tu nikt o nikogo nie walczy. Ludzie, którzy chcą pozostać w naszym życiu, zawsze znajdą na to sposób. Nie mogę go do niczego zmusić.
Już chciałam odejść, gdy przyciągnął mnie do siebie i przytulił mocno, niemal miażdżąc mi żebra. Rozbeczałam się jak dziecko, a on nic nie mówił. Tylko był. I aż był, choć o nic nie prosiłam.
-Proszę nie... Nie okazuj mi, że moje problemy mogą cię interesować, to prowadzi do zagłady. - Wyplatałam się z jego objęć i cofnęłam na kilka kroków. Ujął moje nadgarstki i uniósł do góry bransoletki. Westchnął cicho, gdy zauważył, że na lewym znajdują się nie całkiem zagojone nowe blizny, tym razem po szczęściu.
-Skąd... - Głos mi zadrżał.
-Ten sam smutek w oczach nosiła moja przyjaciółka, nim postanowiła ze sobą skończyć.
-Ale ja nie.. Nie chcę się zabić!
- Na razie Olka, na razie. Nie jesteśmy samowystarczalni, wszyscy potrzebujemy kogoś, kto pozostanie z nami bez względu na to jak ciężko jest z nami wytrzymać. Może nie wystarczę, ale będę tuż obok.
- Ładne dziewczyny nie powinny palić.
- Ładne dziewczyny nie palą bez powodu. - Odpowiedziałam nim zdążyłam zobaczyć autora tych słów.
- Michał? - Spytałam zaskoczona. Był ostatnią osobą, zaraz po Tobie, którą spodziewałam się tutaj zobaczyć.
- Ostrzegałem... - Westchnął i przysiadł obok mnie przy stoliku umieszczonym na tyłach kawiarni.. - O naiwna kobieto, w co ty się wpakowałaś?
- Wszyscy potrzebujemy kogoś, kto będzie tylko nasz. Wydawał się być...taki mój. - Wzruszyłam ramionami.
-Właśnie Olka. Wydawał się być, ale nigdy nie był. Najgorsze kłamstwa to te którymi karmimy samych siebie, a ty wiedziałaś przecież, że nie jest zdolny do poświęceń.
-Myślałam, że się zmienił. Wzór na szczęście miałam zajebisty, ale coś mi się przy obliczeniach pojebało. Po prostu nie byłam dla niego wystarczająca.- Roześmiałam się gorzko, bawiąc zapalniczką.
-I co teraz?
-Nie wiem Michał. Pewnie nic. Życie to nie film, tu nikt o nikogo nie walczy. Ludzie, którzy chcą pozostać w naszym życiu, zawsze znajdą na to sposób. Nie mogę go do niczego zmusić.
Już chciałam odejść, gdy przyciągnął mnie do siebie i przytulił mocno, niemal miażdżąc mi żebra. Rozbeczałam się jak dziecko, a on nic nie mówił. Tylko był. I aż był, choć o nic nie prosiłam.
-Proszę nie... Nie okazuj mi, że moje problemy mogą cię interesować, to prowadzi do zagłady. - Wyplatałam się z jego objęć i cofnęłam na kilka kroków. Ujął moje nadgarstki i uniósł do góry bransoletki. Westchnął cicho, gdy zauważył, że na lewym znajdują się nie całkiem zagojone nowe blizny, tym razem po szczęściu.
-Skąd... - Głos mi zadrżał.
-Ten sam smutek w oczach nosiła moja przyjaciółka, nim postanowiła ze sobą skończyć.
-Ale ja nie.. Nie chcę się zabić!
- Na razie Olka, na razie. Nie jesteśmy samowystarczalni, wszyscy potrzebujemy kogoś, kto pozostanie z nami bez względu na to jak ciężko jest z nami wytrzymać. Może nie wystarczę, ale będę tuż obok.
„Jest tak samo, może tylko trochę smutno
i nie mówisz dobranoc, i nie mogę przez to usnąć,
i może trochę pusto znowu jest to rano
i znowu uwierzyć trudno, że marzenia się spełniają.„
Nie pamiętam już kiedy ostatnio dobrze spalam. Pomijając nieustające problemy rodzinne, kolejnym powodem do bezsenności jesteś Ty, a raczej Twoja nieobecność.
Wspomnienia są jak nowotwór. siedzą w nas, w środku i niszczą doszczętnie, a my ciągle do nich wracamy, bo chcemy, żeby znowu było jak kiedyś. Siedzę właśnie, zakopana w pościeli i wspominam to jak dobrze nam było razem. Nie wierzę w słowa, wierzę w czyny. Zawsze Ci to powtarzałam. W głowie mi się nie mieści, że nawet czynem potrafiłeś kłamać tak pięknie. Bo przecież, gdybyś nie kłamał, byłbyś tu teraz ze mną, chociażby myślami. A Ty nie tęskniłeś. Telefon uparcie milczał.
Został. Michał został ze mną w przeciwieństwie do Ciebie. Dzwonił, odwiedzał, troszczył się o mnie. I choć wiedziałam, że traktuje mnie jako swoiste zmazanie win z przeszłości nie protestowałam. Był wj ednym dziesiątym stopnia co Ty. Wystarczająco jednak, bym mogła jako tako egzystować.
W połowie października ponownie odwiedzałam moją rodzicielkę w szpitalu. Byłam zaskoczona, że przez tak długi czas nic wielkiego się nie wydarzyło. Wystarczyło jednak, że wyprowadziłam się do akademika... Tym razem skończyło się na rozciętym łuku brwiowym i podejrzeniu wstrząśnienia mózgu. Byłam bezsilna. Chora z tęsknoty nie miałam ochoty przejmować się problemami innych. Postępowałam samolubnie, myślisz? Być może. Nie da się jednak wszystkiego samemu udźwignąć, a Ty dołożyłeś mi kolejnych zmartwień, choć obiecywałeś, że nigdy tego nie zrobisz.
- Oleńko kruszynko ty moja. Wyglądasz jeszcze gorzej niż ostatnio. - Chociaż pani Basia szczerze się o mnie martwiła.
- Studia się rozpoczęły, rozumie pani... Natłok zajęć. - Próbowałam się jakoś wymigać. Co miałam jej powiedzieć? Że nieobecność powoduje, że serce traci na wadze?
- Chodź, pobierzemy ci krew. Coś mi się wydaje, że przestałaś brać leki.
Nie protestowałam. Wiedziałam, że nie ma sensu spierać się z kimś takim jak pani Basia, która tylko dzięki swojemu uporowi zdołała przetrwać i utrzymać swoją posadę w tym szpitalu. Jako jedna z najstarszych nie miała lekko.
- Studia się rozpoczęły, rozumie pani... Natłok zajęć. - Próbowałam się jakoś wymigać. Co miałam jej powiedzieć? Że nieobecność powoduje, że serce traci na wadze?
- Chodź, pobierzemy ci krew. Coś mi się wydaje, że przestałaś brać leki.
Nie protestowałam. Wiedziałam, że nie ma sensu spierać się z kimś takim jak pani Basia, która tylko dzięki swojemu uporowi zdołała przetrwać i utrzymać swoją posadę w tym szpitalu. Jako jedna z najstarszych nie miała lekko.
Czy wyniki były zaskakujące? I tak i nie. W większej mierze były przerażające. Poziom żelaza jak zwykle poniżej normy. Nie to jednak sprawiło, że pociemniało mi przed oczami. Noszę w sobie Twoje dziecko, wiesz? Cząstkę osoby, która miała gdzieś to, że nie poradzę sobie po jej odejściu. Wymusiłam przecież na Tobie obietnicę, pamiętasz? Miałeś o mnie nie zapomnieć. Najwidoczniej nie masz honoru.
Jeszcze bardziej przerażający był fakt, że nigdy się tych dzieci miałam nie doczekać, a tu cząstka Ciebie imponowała swoim uporem i utrzymywała się przy życiu, mimo że totalnie o siebie, ani tym bardziej o nią, nie dbałam.
Mam dwadzieścia trzy lata. Nieświadomie powielam scenariusz życia mojej matki. Właśnie skazałam rosnące w mym łonie dziecko na totalnie beznadziejne życie. Jestem silniejsza od mojej matki, poradzę sobie ze wszystkim, mówisz? Nie jestem. Dlatego też, trzęsąc się jak osika dzwonię do Michała.
Jeszcze bardziej przerażający był fakt, że nigdy się tych dzieci miałam nie doczekać, a tu cząstka Ciebie imponowała swoim uporem i utrzymywała się przy życiu, mimo że totalnie o siebie, ani tym bardziej o nią, nie dbałam.
Mam dwadzieścia trzy lata. Nieświadomie powielam scenariusz życia mojej matki. Właśnie skazałam rosnące w mym łonie dziecko na totalnie beznadziejne życie. Jestem silniejsza od mojej matki, poradzę sobie ze wszystkim, mówisz? Nie jestem. Dlatego też, trzęsąc się jak osika dzwonię do Michała.
- Co tam mała? - O ile zawsze ganiłam Michała za ten znienawidzony przeze mnie zwrot, o tyle teraz nie miałam na to ochoty.
-...
- Olka? - Cisza,jaka zapanowała po mojej stronie linii zaniepokoiła go, co dało się usłyszeć w jego poddenerwowanym głosie.
- Jestem w ciąży Michał. -Zaniosłam się szlochem. - I to jest....
- Dziecko Zbyszka.
-...
- Olka? - Cisza,jaka zapanowała po mojej stronie linii zaniepokoiła go, co dało się usłyszeć w jego poddenerwowanym głosie.
- Jestem w ciąży Michał. -Zaniosłam się szlochem. - I to jest....
- Dziecko Zbyszka.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz